W 2014 roku podczas promocji absolwentów na Uniwersytecie Teksańskim w Austin wystąpił admirał William H. McRaven, dowódca amerykańskich operacji specjalnych.

Przypomniał wówczas 10 zasad szkolenia SEALS ...


Być może nie wszystkie z powyższych sugestii przydadzą ci się do osiągnięcia sukcesu w codziennym życiu, ale z pewnością ta pierwsza:

warta jest zastosowania.


10 zasad SEALS


PEŁNY TEKST WYSTĄPIENIA

Oto dziesięć lekcji, których nauczyłem się z podstawowego szkolenia SEAL, które, mam nadzieję, będą dla ciebie cenne, gdy będziesz postępować w życiu.

Każdego ranka w podstawowym szkoleniu SEAL moi instruktorzy, którymi w tym czasie byli weteranami z Wietnamu, pojawiali się w moim pokoju koszarowym i pierwszą rzeczą, którą sprawdzili, było moje łóżko. Jeśli przygotowałeś je dobrze, to rogi były kwadratowe, prześcieradło mocno naciągnięte, poduszka ułożona tuż pod zagłówkiem, a dodatkowy koc leżał zgrabnie w nogach. To było proste zadanie – w najlepszym wypadku zwykłe. Ale każdego ranka wymagano, aby nasze łóżko było perfekcyjne. W tamtym czasie wydawało się to trochę niedorzeczne, szczególnie w świetle tego, że dążyliśmy do tego, by być prawdziwymi wojownikami, twardymi zaprawionymi w bojach SEAL’s – ale mądrość tego prostego czynu ma swój głębszy sens. Jeśli będziesz sprzątał łóżko każdego ranka, wykonasz pierwsze zadanie dnia. Da ci to małe poczucie dumy i zachęci cię do zrobienia kolejnego zadania… kolejnego i kolejnego… Pod koniec dnia to jedno wykonane zadanie przerodzi się w wiele ukończonych zadań. Twoje pościelone łóżko wzmocni również poczucie, że małe rzeczy w życiu mają znaczenie. Jeśli nie potrafisz robić drobnych rzeczy dobrze, nigdy nie zrobisz wielkich rzeczy dobrze. A jeśli przez przypadek masz nędzny dzień, wrócisz do domu, do zaścielonego łóżka, które zostało już zrobione – które zrobiłeś! – a gotowe łóżko daje ci zachętę, że jutro będzie lepiej.

Jeśli chcesz zmienić świat, zacznij od pościelenia łóżka.

Podczas szkolenia SEAL uczniowie są podzieleni na załogi łodzi. Każda załoga składa się z siedmiu uczniów – po trzy z każdej strony małej gumowej łodzi i jednego sternika, aby pomóc w jej prowadzeniu. Każdego dnia załoga łodzi zbiera się na plaży i jest instruowana, aby przedostać się przez strefę pływów i płynąć kilka mil wzdłuż wybrzeża. W okresie zimowym fale w San Diego mogą osiągnąć wysokość od 2,5 do 3 metrów i niezwykle trudno jest wiosłować przez nacierające fale, chyba że wszyscy się w to włączą. Każde wiosło musi być zsynchronizowane z liczbą instruowaną przez sternika. Każdy musi wkładać równy wysiłek, albo łódź obróci się zgodnie z falą i zostanie bezceremonialnie wyrzucona z powrotem na plażę. Aby łódź mogła dotrzeć do celu, wszyscy muszą wiosłować. Nie możesz zmienić świata samemu – będziesz potrzebował pomocy – i aby dostać się z punktu początkowego do celu zabierz przyjaciół, kolegów, dobrą wolę nieznajomych i silnego sternika, aby ich poprowadzić.

Jeśli chcesz zmienić świat, znajdź kogoś, kto pomoże Ci wiosłować.

Przez kilka tygodni trudnego treningu moja klasa SEAL, która zaczęła się od 150 mężczyzn, spadła do zaledwie 35. Teraz było tylko sześć załóg łodzi po siedem osób każda. Byłem w łodzi z wysokimi facetami, ale najlepsza załoga łodzi, którą mieliśmy, składała się z małych chłopców – nazywaliśmy ich zespół kurduplami – nikt nie był wyższy niż 1,6 metra. Załoga łodzi kurdupli miała jednego Indianina, jednego Afroamerykanina, polskiego Amerykanina, jednego greckiego Amerykanina, jednego włoskiego Amerykanina i dwóch twardych chłopaków ze Środkowego Zachodu. Wypływali, pokonywali i przepływali wszystkie pozostałe ekipy. Wielcy mężczyźni w innych ekipach zawsze dobrze bawili się śmiejąc się z maleńkich małych płetewek, które kurduple wkładali na swoje małe nóżki przed każdą kąpielą. Ale jakoś ci mali ludzie z każdego zakątka świata zawsze śmiali się ostatni – pływali szybciej niż wszyscy i docierali do brzegu na długo przed nami. Szkolenie SEAL było świetnym wyrównaniem. Nic nie miało znaczenia, tylko twoja wola sukcesu. Nie twój kolor, nie pochodzenie etniczne, nie twoja edukacja czy twój status społeczny.

Jeśli chcesz zmienić świat, mierz osobę według wielkości serca, a nie wielkości jego płetw.

Kilka razy w tygodniu instruktorzy ustawiali klasę i przeprowadzali kontrolę uniformów. Była ona wyjątkowo dokładna. Twoja czapka musi być idealnie wyprostowana, twój mundur nienagannie wyprasowany, a klamra paska błyszcząca i pozbawiona jakichkolwiek smug. Wydawało się jednak, że bez względu na to, ile wysiłku włożysz w prostowanie kapelusza, prasowanie munduru czy polerowanie klamry pasa – to nie wystarczy. Instruktorzy zawsze znajdowali „coś”, co było „nie tak”. Za nieudaną inspekcję mundurową, uczeń musiał biec, w pełni ubrany do strefy pływania, a następnie, mokry od stóp do głów, czołgać się po plaży, aż każda część ciała była pokryta piaskiem. Efekt ten był znany jako “cukrowe ciasteczko”. Przez resztę dnia pozostałeś w tym mundurze – zimny, mokry i w piasku. Było wielu studentów, którzy po prostu nie mogli pogodzić się z faktem, że wszystkie wysiłki poszły na marne. Bez względu na to, jak bardzo starali się wyszykować mundur – to było niedocenione. Uczniowie ci nie przeszli szkolenia. Uczniowie nie rozumieli celu ćwiczenia. Nigdy nie odniesiesz pełnego sukcesu. Nigdy nie będziesz mieć idealnego munduru. Czasami bez względu na to, jak dobrze się przygotowujesz lub jak dobrze wykonujesz swoją pracę skończysz jako „cukrowe ciasteczko”. To jest po prostu sposób, w jaki życie jest czasem skonstruowane.

Jeśli chcesz zmienić świat, przestań być „cukrowym ciasteczkiem” i idź dalej.

Każdego dnia podczas treningu napotkaliśmy wiele fizycznych wyzwań – długie biegi, długie pływanie, tory przeszkód, godziny ćwiczeń gimnastycznych – coś zaprojektowanego, by przetestować twoją siłę. Każde wyzwanie miało swoje normy – czasy, które musiałeś spełnić. Jeśli nie udało ci się spełnić tych standardów, twoje nazwisko zostało umieszczone na liście, a na koniec dnia osoby z listy zostały zaproszone do “cyrku”. Były to dwie godziny dodatkowej gimnastyki – zaprojektowanej, by cię zmęczyć, złamać ducha, aby zmusić cię do odejścia. Nikt nie chciał „cyrku”. „Cyrk” oznaczał, że na ten dzień się nie przygotowałeś. „Cyrk” oznaczał więcej zmęczenia – a większe zmęczenie oznaczało, że następny dzień będzie trudniejszy – i kolejne „cyrki” były prawdopodobne. Po pewnym czasie podczas szkolenia SEAL wszyscy – wszyscy! – byli na liście „cyrku”. Ale naprawdę ciekawa rzecz przydarzyła się tym, którzy ciągle znajdowali się na liście. Nadgodziny tych studentów – którzy robili dwie godziny dodatkowej gimnastyki – sprawiały, że stawali się silniejsi. Ból „cyrku” budował wewnętrzną siłę – budował też odporność fizyczną. Życie jest wypełnione „cyrkami”. Prawdopodobnie często będziesz zawodzić. To będzie bolesne. To będzie zniechęcające. Czasami życie będzie testować cię do samego rdzenia.

Ale jeśli chcesz zmienić świat, nie bój się „cyrków”.

Co najmniej dwa razy w tygodniu instruktorzy byli zobowiązani do prowadzenia toru przeszkód. Tor przeszkód zawierał 25 przeszkód, w tym wysoką na 6 metrów ścianę, 30-metrową siatkę ładunkową i przeszkodę z drutu kolczastego, by wymienić tylko kilka z nich. Ale najbardziej wymagającą przeszkodą była „zjeżdżalnia”. Miała trzypoziomową 30-metrową wieżę na jednym końcu i jednopoziomową wieżę na drugim. Pomiędzy nimi była długa na 60 metrów lina. Musiałeś wspiąć się na trzypiętrową wieżę, a gdy byłeś na samej górze, łapałeś linę i zjeżdżałeś, podciągając się, aż dotarłeś do drugiego końca. Na torze przeszkód „zjeżdżalnia” stała przez lata, a jej rekord był nie do pobicia od 1977 roku. Wydawał się on nie do pobicia, aż pewnego dnia jeden z rekrutów postanowił zjechać „zjeżdżalnią” głową w dół. Zamiast zamachnąć się ciałem pod liną i podciągnąć ją w dół, odważnie wspiął się na GÓRĘ liny i pchnął się do przodu. Był to niebezpieczny ruch – pozornie głupi i obarczony ryzykiem. Błąd oznaczać mógł obrażenia i wypadnięcie z toru. Bez wahania uczeń ten ześlizgnął się po linie, niebezpiecznie szybko… i zamiast kilku minut, zajęło mu to tylko połowę czasu i pod koniec kursu pobił rekord.

Chcesz zmienić świat, czasami musisz najpierw zjechać głową z dół.

Podczas fazy szkolenia w zakresie lądowym studenci zostają wywiezieni na wyspę San Clemente, położoną u wybrzeży San Diego. Pobliskie wody są legowiskiem wielkich rekinów białych. Aby przejść szkolenie SEAL, należy wykonać serię długich kursów. Jeden z nich to wieczorna kąpiel. Przed pływaniem instruktorzy z radością informują uczestników o wszystkich gatunkach rekinów zamieszkujących wody w pobliżu San Clemente. Zapewniają jednak, że żaden uczeń nigdy nie został zjedzony przez rekina – przynajmniej nie za ich pamięci. Ale uczy cię również, że jeśli rekin zaczyna okrążać twoją pozycję – stań w miejscu. Nie odpływaj. Nie bój się. A jeśli rekin, spragniony przekąsek o północy, rzuca się w twoją stronę – wtedy przyzwij wszystkie siły i uderz go w nos, a on odwróci się i odpłynie. Na świecie jest dużo rekinów. Jeśli chcesz ukończyć pływanie, będziesz musiał sobie z nimi poradzić.

Tak, jeśli chcesz zmienić świat, nie uciekaj przed rekinami.

Jako US Navy SEAL’s jednym z naszych zadań jest przeprowadzanie podwodnych ataków przeciwko wrogiej jednostce. W czasie podstawowego treningu intensywnie ćwiczyliśmy tę technikę. Misja ataku okrętowego polega na tym, że para nurków SEAL zostaje w okolicach portu wroga, a następnie pływa pod wodą na odległość ponad dwóch mil używając jedynie głębokościomierza i kompasu, aby dostać się do ich celu. Podczas całej kąpieli, nawet znacznie poniżej powierzchni, widać było światło. Pocieszające jest wiedzieć, że nad tobą jest otwarta przestrzeń. Kiedy zbliżasz się do statku, który jest przywiązany do mola, światło zaczyna blednąć. Stalowa konstrukcja statku blokuje blask księżyca – blokuje otaczające go latarnie uliczne – blokuje całe światło jakie do ciebie dociera. Aby odnieść sukces w swojej misji, musisz wpłynąć pod statek i znaleźć kil – linię środkową i najgłębszą część okrętu. To jest twój cel. Ale kil to także najciemniejsza część statku – gdzie nie widać nawet ręki przed twarzą, gdzie hałas maszyny statku jest ogłuszający i gdzie łatwo można się zdezorientować i zawieść. Każdy SEAL wie, że pod kilem, w najciemniejszym momencie misji – jest czas, kiedy musisz być spokojny, opanowany – gdy wszystkie twoje umiejętności taktyczne, twoja fizyczna moc i całe twoje wewnętrzne stremowanie musi zostać opanowane do końca.

Jeśli chcesz zmienić świat, musisz być najlepszy w najciemniejszym momencie.

Dziewiąty tydzień treningu jest określany jako “piekielny tydzień”. To jest sześć dni bez snu, stała mordęga fizyczna i nękanie psychiczne i oraz jeden szczególny dzień na Błotnym Miasteczku. Błotne Miasteczko to obszar pomiędzy San Diego i Tijuaną, gdzie woda odpływa i tworzy szlamowe mokradła – bagienny teren, gdzie błoto cię pochłonie. W środę piekielnego tygodnia, wiosłujesz do błotnistych miejsc i spędzasz następne 15 godzin próbując przetrwać mroźne, zimne błoto, wyjący wiatr i nieustającą presję, by rzucić się na instruktorów. Kiedy słońce zaczęło zachodzić w środę wieczorem, moja klasa treningowa , popełniwszy “nieczyste naruszenie zasad” została zanurzona w błocie. Błoto miało pochłonąć każdego człowieka, dopóki nie było niczego widocznego oprócz naszych głów. Instruktorzy powiedzieli nam, że moglibyśmy opuścić błoto, gdyby tylko pięciu mężczyzn odstąpiło od kursu SEAL – tylko pięciu mężczyzn i moglibyśmy wydostać się z opresyjnego zimna. Patrząc na głowy pośród bagna, okazało się, że niektórzy studenci zamierzają się poddać. Do wschodu słońca było jeszcze ponad 8 godzin – jeszcze 8 godzin mrożącego krew w żyłach chłodu. Szczękające zęby i drżące jęki uczestników były tak głośne, że trudno było usłyszeć cokolwiek – a potem jeden głos zaczął odbijać się echem w nocy. Jeden głos podniósł pieśń. Piosenka była strasznie nie na miejscu, ale śpiewana z wielkim entuzjazmem. Jeden głos stał się dwoma, a dwa stały się trzema i wkrótce wszyscy w klasie śpiewali. Wiedzieliśmy, że jeśli jeden człowiek może wznieść się ponad nędzę tej chwili, to znaczy, że inni mogli równie dobrze. Instruktorzy zagrozili na, że będziemy musieli zostać w błocie dłużej, jeśli będziemy śpiewać dalej – ale śpiew trwał nadal. A dzięki niemu błoto wydawało się trochę cieplejsze, wiatr trochę ustał, a świt nie był tak daleko .Jeżeli nauczyłem się cokolwiek w moim czasie podróżowania po świecie, jest to siła nadziei. Potęga jednej osoby – Washingtona, Lincolna, Kinga, Mandelli, a nawet młoda dziewczyna z Pakistanu – Malala – jedna osoba może zmienić świat, dając ludziom nadzieję.

Więc jeśli chcesz zmienić świat, zacznij śpiewać, kiedy jesteś aż do twojej szyi w błocie.

W końcu w treningu SEAL-a jest dzwonek. Dzwon mosiężny, który wisi na środku kompleksu, aby wszyscy uczniowie mogli go zobaczyć. Musisz tylko uderzyć w dzwon. Zadzwoń dzwonem i już nie musisz się budzić o 5 rano. Zadzwoń dzwonem i już nie musisz wykonywać mroźnych zimnych kąpieli. Uderzenie dzwonu i nie musisz już biegać przez tor przeszkód. Nie musisz znosić trudności treningowych. Wystarczy dzwon.

Jeśli chcesz zmienić świat, nigdy, przenigdy nie uderz w dzwon.

Jesteście chwilę przed ukończeniem szkoły. Chwile od rozpoczęcia podróży przez życie. Chwile zaczynającą zmieniać świat – na lepsze. To nie będzie łatwe. Ale TY jesteś klasą 2014, która może wpłynąć na życie nawet 800 milionów ludzi w następnym stuleciu.

Rozpocznij każdy dzień z wykonanym zadaniem.

Znajdź kogoś, kto pomoże ci zmieniać świat.

Szanuj każdego.

Wiedz, że życie jest niesprawiedliwe i często zawodzisz, ale jeśli podejmiesz trochę ryzyka, dasz z siebie wszystko, gdy czasy są najtrudniejsze, zmierzysz się z łobuzami, podnieście uciśnionego i nigdy, przenigdy się nie poddasz – jeśli to zrobisz, następne pokolenie i następne pokolenia będą żyć w świecie znacznie lepszym niż ten, który mamy dzisiaj i – co tu się zaczęło, zmieniło świat – na lepsze.

Dziękuję Ci bardzo.

Łap życie za rogi!